Recenzja serialu

Upadek (2013)
Jakob Verbruggen
Allan Cubitt
Gillian Anderson
Jamie Dornan

InSpector

Całość rozegrana jest bez grama poczucia humoru, na zimno, formalnie minimalistycznym stylem, z niespieszną celebrą proceduralnych dialogów. Doprawdy szeptany to serial: "oddychająca" cisza jest
InSpector
W deszczowym Belfaście grasuje dusiciel kobiet. Za dnia to stateczny ojciec, mąż, terapeuta. Współmieszkańcy jeszcze tego nie wiedzą, my wiemy to od pierwszego odcinka. W "Upadku" (2013-16), jak w późniejszym o kilka lat "Des", zagadki nie stanowi tożsamość mordercy, ale siła sprawcza tudzież biograficzno-psychologiczne okoliczności popychające człowieka do konfliktu z prawem i etyką. Bez obaw, dociekania rodem z Dostojewskiego stanowią tylko jedną stronę medalu. Choć "kryminał o śledzącym, torturującym i mordującym kobiety seksualnym drapieżcy" nie brzmi jak przepis na feministyczny traktat, serial BBC w ciągu trzech precyzyjnych sezonów mierzy się z formułą zmaskulinizowanego gatunku – obraca go na nice i z nicy czyni temat. Oto kobieta staje się jedyną godną przeciwniczką dla mężczyzny, który nienawidzi kobiet, właśnie dlatego, że z kobiecości uczyniła swoją siłę. Tego chyba jeszcze nie grali.


Ową bohaterkę, Stellę Gibson, wywołującą rodzaj przepełnionego respektem podniecenia, powściągliwą, elegancką inspektorkę prosto z Londynu, gra (nieznośnie przekonująco) Amerykanka Gillian Anderson. Paula Spectora, mordercę, gra z kolei piękny chłopiec z Irlandii Północnej, Jamie Dornan. Choć pozorował już tytułowych "Pięćdziesiąt twarzy Greya", dopiero w "Upadku" udaje mu się zaprezentować janusowe oblicze. Niby udaje szaraka, lecz równocześnie wabi spojrzeniem i sugeruje – zaledwie sugeruje – diabła w środku. Inspektor i Spector, ona i on; niby różnią się życiowym i społecznym statusem, lecz uważni widzowie szybko wyczytają tu zapowiedź spotkania przeciwieństw. Brytyjczyk Allan Cubitt, scenarzysta całości reżyserujący 2. i 3. sezon (za "jedynkę" odpowiada Jakob Verbruggen) sukcesywnie buduje definiujące konflikt analogie między nimi. Gdy przyduszające w cierpliwych zbliżeniach zdjęcia buzują suspensem, równoległy montaż, obserwujący na zmianę śledzącą i śledzonego, sprawia, że stałe motywy – fizyczność, konsumpcja ciał i istnień, kontrola i bezradność, żądza, patriarchat kulturowy i instytucjonalny, krzywda, gwałt, trauma… – w obu wydaniach przeglądają się w sobie jak w lustrze. Lub jak w gabinecie luster: coś tu się do siebie upodabnia, coś niepokojąco się zniekształca. Koniec końców kwestia etycznych różnic między podobnymi postaciami stale drażni nasze głowy, wzbudzając fascynację i niepokój równocześnie.


Całość rozegrana jest bez grama poczucia humoru, na zimno, formalnie minimalistycznym stylem, z niespieszną celebrą proceduralnych dialogów. Doprawdy szeptany to serial: "oddychająca" cisza jest głośniejsza niż strzały, których prawie tu zresztą nie ma. Ryzykowna zabawa w kotka i myszkę rozgrywa się w głowach zdystansowanych od siebie bohaterów, ale i w naszych głowach: to nie akcja, ale dynamiczny psychologiczny pojedynek gra tu pierwsze skrzypce. Nie oglądanie serialu, ale myślenie o nim sprawia najwięcej przyjemności. Fakt, że to kobieta pojedynkuje się z mężczyzną, błyskotliwie kwestionuje rozrywkową konwencję, pozwalając zmienić zużytą, nieczułą perspektywę. Serial uważnie przygląda się ofiarom i ich bliskim, jak rzadko pokazując, że nie istnieją w próżni, a zło i krzywda, które ich dotykają, potrafią rozrosnąć się jak grzybnia.

Jasne, gatunek tak mocno osadzony w popkulturze tak czy siak rodzi konkretne skojarzenia. Z "Podglądaczem", innym filmem o władzy spojrzenia; z "Milczeniem owiec" (o psychologicznym ważeniu się policjantki i psychopaty); gdzieniegdzie z "American Psycho". Kinomani dostrzegą na przykład, że tak jak Patrick Bateman Stella odnosi się do twórczości zespołu Genesis i tak jak on w pierwszej scenie zdejmuje z twarzy pielęgnacyjną maseczkę (uwaga, symbol!).


Zamiast jednak prześladować popkulturę, warto zwrócić uwagę, że motywem przewijającym się przez calusieńki serial są procedury. Najpierw do bólu precyzyjnym modus operandi posługuje się zbrodniarz. Niewolnikami osobnych procedur okazują się także różniący się rangą policjanci, śledczy, dyspozytorka ratunkowa, prawnicy, nawet ratujący życie lekarze. Rysując panoramę obdarzonych osobnymi dramatami drugo- i trzecioplanowych postaci, twórcy równoważą w ten sposób procedural policyjny, śledczy, prawniczy, psychologiczny, medyczny – np. gdy żmudnemu ratowaniu życia poświęca się tyle ekranowego czasu, co jego odbieraniu. W przedstawieniu Irlandii Północnej, państwa trawionego niegdyś przez instytucjonalną pedofilię, i Belfastu, nadal trawionego przez podziały religijne i dzielnicowe gangi – twórcy nie pozostają na te realia obojętni. W takich okolicznościach sztywne procedury stanowią niezastąpioną pomoc, lecz nierzadko stają na drodze empatii. Respekt wzbudza nieefektowność podjętego w ten sposób tematu – i stojąca za tą strategią twórcza etyka.
Taki to serial, że o jego grzechach nie mam ochoty nawet pisać. Za grzechy odpowiada ktoś inny.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Upadek", czy oryginalne "The Fall", to brytyjski serial nadawany przez stację BBC Two. Na ten moment... czytaj więcej
"Upadek", nowa angielska produkcja, to klasyczny czarny kryminał z mocnymi akcentami kina... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones